Nastawiony na test Coopera włączam komputer i ładuje jedną ze „swoich” biegowych stron. Krótka notatka o biegu, który o 10.00 rozpocznie się na nadodrzańskich wałach. Tylko przez chwilę zastanawiam się, czy wziąć w tym udział.
Duża herbata, kilka poduszkowców do mleka. Ubieram się ciepło, lecz do sakw wrzucam t-shirt i krótkie spodenki. Jadę w okolice Leclerca, gdzie nastąpi otwarcie nowej ścieżki. Mijam biegaczy, których mogę scharakteryzować, jako nieświadomych dzisiejszych biegowych atrakcji we Wrocławiu i tych, których (marketingowo) przyciągnął Test Coopera rozgrywany na Stadionie Olimpijskim.
Na starcie nowej ścieżki sporo nieznajomych twarzy, nie kojarzę Was z zawodów :). Ale cieszę się, że jest nas coraz więcej i takie inicjatywy zyskują poparcie bez zbędnych słów. Bieganie jest w tym momencie na trzecim etapie rozwoju. To już nie jest sport elitarny i nikt nie patrzy ze zdziwieniem na człowieka zmęczonego, lecz uśmiechniętego. Przestaje to być także modna forma ruchu. Bieganie to genialny sposób na dobry nastrój i rozwój samego siebie.
Wróćmy do biegu. Każdy jest już w białej koszulce z logo Money.pl praz Menstream.pl . Nikt tu raczej nie będzie promował innych inicjatyw. Prowizoryczny start zaznaczony niebieską wstęgą, którą po krótkiej, ale biegowo ciekawej wypowiedzi Pana Aleksandra Kusza (szefa Money.pl), przecina Pan Rafał Jurkowlaniec (marszałek województwa dolnośląskiego). On także podzielił się z nami refleksją na temat biegania i cieszy sposób, w jaki podchodzi do aktywnego trybu życia. Tuż obok nich Dariusz Sidor (trener lekkiej atletyki i triatlonu – tym razem ze swoją ekipą).
Ustawiony w pierwszej linii z trzema innymi zawodnikami rozpoczynamy bieg. Jeszcze krótka wymiana zdań, kto biegnie potem na Stadionie? Ten jeden, co się wyrwał i już wiem, że nie dogonię, nie będzie potem biegł. Podkręcam tempo do 3:40, by prawie do końca mieć za sobą o kilka lat młodszego biegacza. Od Mostów Trzebnickich biegniemy w stronę Mostu Warszawskiego.
Do torów kolejowych trasa jest przyjemna, płaska i oczyszczona z kamieni, i gałęzi. Przebiegamy pod torami i do góry, na Moście Warszawskim w lewo i za nim znowu w lewo, by za chwilę wbiec na Wał Karłowicki. Przeszkodą w tym miejscu mogą być schody i w miarę niebezpieczny (przy szybkim biegu) lekki skręt pod tory. Przez chwilę bowiem nie widać, czy nikt nie jedzie, nie idzie z naprzeciwka.
Zaraz kolejny podbieg. Teraz do Mostów Trzebnickich jest już płaska trasa i można się rozpędzić. Energii dodaje widok samego mostu, bo dzięki temu wiadomo, ile zostało. Tego nie ma Crossie Między Mostami, czy Olimpijskiej Ósemce (choć tam trasa jest już dość dobrze „wybiegana”).
Wpadamy na most, 50-60m po asfalcie i na symboliczną metę. Zatrzymuję szybko stoper – mam 13:45, co daje średnią ok. 3:41-3:42.
Łapię oddech, spoglądam za siebie, gratuluję kilku osobom. Cieszę się z faktu, że jest tu tak tłoczno. Z tego oprócz ścieżki może powstać ciekawy bieg. Specjaliści od marketingu i PR w money.pl mają to szerokie pole.
Garść informacji technicznych:
Partnerzy: Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, Bieganie.pl, Biegajznami.pl, Stowarzyszenie Triathlonowe IM 2010
Trasa:
Logotyp:
51.107885
17.038538